Perypetie uczuciowe trzech sympatycznych i urodziwych Amerykanek z trzema dość odpychającymi kolesiami o urodzie śródziemnomorskich żigolaków. Do tego kilka przeciętnych piosenek, trochę flamenco i ładne widoczki plus jakieś dwie minuty Gene Tierney jako bonus. Film miał zapewne ocieplać wizerunek faszystowskiego reżimu Franco i promować Hiszpanię. Klimatem trochę przypomina „Jak poślubić milionera”, ale to ewidentnie nie ta liga.