Główny bohater – człowiek pozornie zły i potępiony przez społeczeństwo, ale motywowany silnym poczuciem sprawiedliwości i zdobywający się na szlachetny czyn, by ratować starego druha – wnosi pewien ożywczy element do konwencji westernu i to jest plus. Mankamentem, zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, jest natomiast galeria bardzo stereotypowych postaci wokół niego: mało rozgarnięci i strachliwi Murzyni, urocza, ale cokolwiek infantylna kobietka z ambicjami, narwany młokos, krzykliwy kauzyperda... Wrażenia estetyczne mocno też psuje Henry Fonda, który wygląda tu jak Solorz-Żak.