Przez 2/3 ten film to dobra komedia, która dodatkową gwiazdkę dostaje właśnie za dużą ilość ironicznego humoru. Przoduje w tym Ginger Rogers, choć inne "aktorki" również mają cięty język. Niestety ktoś bezczelnie wmiksował w scenariusz scenę samobójstwa, co psuje obraz. Zbytni dramatyzm to już przesada. Sprawne oko widza i tak zobaczy ciężki los dziewczyn, życie na dorobku, osobiste dramaty i zgraję takich "impresario" którzy żerują na naiwności. Ten film docenią ci, którzy sami próbowali gdzieś zaistnieć lub budują coś od zera.