Ten film różni się nieco od reszty dzieł Mistrza (czyli nie jest aż tak genialny). W kwestii napięcia przypomina mi Północ- północny zachód - czyli ogląda się świetnie, ale raczej niczym zaskoczyć nie może. W nocy przypomniałam go sobie i wpatrywałam się ekran z wielką przyjemnością- zbliżenie na talerze podczas arii, to gdy Ben idzie i kamera chodzi jak jego wzrok...cudowne! Dodatkowo wspaniały popis gry aktorskiej. Stewart znów w roli innej, niż te które u niego kocham (czyli kreacje komediowe), ale spisał się jak zawsze niesamowicie. Świetnie spisała się również Doris Day. Zaskoczyła mnie. Dla filmu 8/10!