Po raz pierwszy Hitchcock mnie zawiódł. Człowiekowi, który wiedział za dużo daleko nie tylko do arcydzieł na miarę Psychozy, czy Marnie, ale również do bardzo dobrej Intrygi rodzinnej, czy Starszej pani. Napięcie narasta tylko w poszczególnych scenach, a nie utrzymuje się przez cały film. Postacie w moim odczuciu były jednowymiarowe. Szczególnie czarne charaktery nie robiły wrażenia. Zakończenie sprawiało wrażenie nagłego urwania filmu. Jednak zjawiskowa Doris Day, dobre dialogi i kilka świetnie wyreżyserowanych scen(w kaplicy i na koncercie) sprawiają, że film mimo wszystko dobrze się ogląda. Szkoda tylko, że brakuje mu tego czegoś, za co wszyscy kochamy inne filmy niewątpliwego mistrza jakim jest Hitchcock
7/10